Pod koniec kwietnia mój blog doczekał się 9 rocznicy istnienia! Także kawałek czasu w przestrzeni internetowej już mi towarzyszy:) Ostatnio może nie jestem najbardziej aktywna w pisaniu tutaj delikatnie mówiąc, za to w szyciu nadal nowych prac przybywa i tylko czekają, aż będzie wena (i okazja) do zrobienia chociaż kilku zdjęć i stworzenia wpisu. Cieszę się, że mam takie miejsce, do którego zawsze mogę coś nowego dodać i też mogę odesłać każdego zainteresowanego tym, co szyję, aby mógł sobie obejrzeć co szyję.
Dziś blogowanie nie jest już tym samym, co 9 lat temu, minął w końcu szmat czasu i znacznie więcej twórców działa dziś na social media, prawdę mówiąc sama zastanawiam się, czy nie przerzucić się na taką tylko formę publikowania, jednak do bloga zawsze będę miała sentyment. W końcu był pierwszym miejscem, gdzie zdecydowałam się regularnie pokazywać to, co robię, był też całkowicie mój. Tutaj też mam zdecydowanie najwięcej moich szyciowych efektów, bo Facebook, Instagram itp. były już nieco później.
A z okazji rocznicy, pokażę sukienkę, która akurat na wiosnę posiada wzór doskonały. Zresztą, kwiatowe desenie są obecne w mojej garderobie bez względu na porę roku. Nawet w środku zimy chętnie sięgam po tkaniny z tym wzorem. Ich szycie stanowi wtedy przyjemną odskocznię od nieprzyjemnych warunków pogodowych panujących za oknem.
Sukienka z dzisiejszego wpisu została przeze mnie uszyta tuż przed końcem ubiegłego roku. Było ponuro, zimno, a w ogólnych trendach dominowały tkaniny i kolory związane raczej z Bożym Narodzeniem i Sylwestrem. Zorientowałam się, że wszystkie sukienki, jakie mam, są albo bez rękawów, albo z bardzo krótkim i przeznaczone głównie na lato. Latem zresztą chętniej po nie sięgam, gdyż podczas upałów są przyjemne w noszeniu. Brakowało mi jednak sukienki z długim rękawem, na chłodniejszą część roku. I takiej codziennej, nie na imprezę czy uroczystość.
Na potrzeby uszycia takiej znalazłam w sklepie Amstii piękną tkaninę wiskozową w wielkie kwiaty. Taki wzór najlepiej sprawdzi się na prostym, pozbawionym wielu cięć i zaszewek modelu. Idealny znalazłam w Burdzie 2/2013 pod numerem 122. To wydanie gazety ma już swoje lata, ale ten konkretny fason obecnie jest zdecydowanie bardziej modny, niż wtedy. Z drugiej strony, czy luźne sukienki kiedykolwiek są modne, albo wychodzą z mody? Moim zdaniem są absolutnie poza nią. Bo w życiu codziennym wygoda, jaką dają często wygrywa z dopasowanym, mniej komfortowym w noszeniu modelem.
Sukienka ma piękne, rozszerzane ku dołowi rękawy zakończone gumką. Zamiast wszywać gumę na wysokości talii wolałam przeszyć kilka rządków gumonitkami. Tak się to prezentuje: