O bordowym płaszczu bouclé i kryzysie twórczym słów kilka
Na początku jesieni rozpoczęłam szycie płaszcza z bordowej tkaniny bouclé (podpisywanej też jako boucle, bukla, bukle) zamówionej ze sklepu Materiały Tkaniny. Jego pierwowzór powstawał na podstawie wykroju z Burdy 9/2014 #118 , z którego kiedyś uszyłam czarną kurtkę z kapturem. Wykrój był przeze mnie sprawdzony, a chciałam, aby płaszcz był koniecznie luźny, więc wszystko zapowiadało się idealnie. Jednak gdy zszyłam ze sobą wierzchnią warstwę, jeszcze bez podszewki, doszłam do wniosku, że kompletnie mi się nie podoba to, co widzę. Płaszcz miał być luźny, owszem, ale tkanina bouclé, która jest bardzo gruba i sztywna sprawiała, że góra mojej sylwetki wyglądała na zbyt "napakowaną". Niby teraz taka moda, ale jakoś nie specjalnie w tym konkretnym przypadku mi ona odpowiadała. Rozpoczęłam więc procedurę zwężania płaszcza.
W związku z powyższym zaczęłam pruć i rękawy i boki i w trakcie tych czynności dopadł mnie taki kryzys twórczy, jaki chyba jeszcze nigdy się u mnie nie zdarzył... Niby nie po raz pierwszy wprowadzam zmiany w wyglądzie uszytej rzeczy, ale biorąc pod uwagę fakt, że tu zmieniałam praktycznie wszystko, a z bouclé pracuje się dość trudno, bo ta tkanina jest ciężka, opornie przechodzi pod stopka maszyny, strasznie pyli, a na dodatek jej brzegi rozciągają się jak harmonijka i nawet podklejanie i stębnowanie czasem na niewiele się zdało, nieraz już po kilku minutach przebywania z nią traciłam chęć do dalszej pracy.
Dodatkowo, ile igieł zostało połamanych to aż straciłam rachubę, analogiczne zmiany trzeba było wprowadzać w skrojonej już podszewce, no i dlatego zdarzały się momenty, gdy myślałam, że wywalę ten płaszcz w ch... olerę i już nigdy w życiu żadnego za darmo nie uszyję. Łapałam się dosłownie wszystkiego, żeby prace nad płaszczem odwlec na jak najpóźniej.
Dodatkowo, ile igieł zostało połamanych to aż straciłam rachubę, analogiczne zmiany trzeba było wprowadzać w skrojonej już podszewce, no i dlatego zdarzały się momenty, gdy myślałam, że wywalę ten płaszcz w ch... olerę i już nigdy w życiu żadnego za darmo nie uszyję. Łapałam się dosłownie wszystkiego, żeby prace nad płaszczem odwlec na jak najpóźniej.
Kryzys został pokonany całkiem niedawno, dokładnie tuż po Nowym Roku. Ogólnie, nie wiem, dlaczego akurat teraz, ale zyskałam nowe pokłady dobrej energii i chęci do pracy nad płaszczem, zakasałam rękawy, wszystko dokładnie poprawiłam, pozszywałam, wszyłam podszewkę i kieszenie i... no powiem szczerze, że ostateczny wygląd bardzo mi się podoba:) Biorąc pod uwagę, że zima póki co jest, jaka jest, pewnie będę go teraz nosić bardzo często. A już miałam narzekać, że spóźniłam się o jedna porę roku, ale nie tym razem:)
Płaszcz jest z kieszeniami, bo jakże miałby być bez nich:) Zdecydowałam się na takie w szwach bocznych:
Podszewka i suwak dobrane zostały przez trochę przez kontrast. Zdecydowałam się na popielatą szarość:
Tak wygląda płaszczyk beze mnie. A to na dole to absolutnie nie jest żaden bałagan. To twórczy nieład:) Bo po pokonanym twórczym kryzysie szyć mi się chce aż nadto :)
Gratuluję wytrwałości. Nie wiem czy ja bym wytrwala
OdpowiedzUsuńSama miałam wtedy nie raz ten dylemat. Ale przeważyło to, że chciałam mieć nowy płaszcz, no i w końcu tyle go już szyłam, że szkoda byłoby go zarzucić:)
UsuńWidzę, że nieźle musiałam się namęczyć. Najważniejsze, że projekt ukończony z sukcesem ;)
OdpowiedzUsuńNo, szycie kurtek i płaszczy w ogóle rzadko kiedy bywa przyjemnością, ale i one są potrzebne i dla mnie też była nauczka, aby wcześniej dokładniej przemyśleć, czego od płaszcza oczekuję i jak się ma do tego posiadany materiał.
Usuńuf! najważniejsze, że się udało odzyskać moc i skończyłaś ten płaszcz :) wyszedł bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze:) Dziękuję bardzo!
UsuńBardzo łądny kolor :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Bardzo lubię bordo.
UsuńAle mega jest ten płaszczyk ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSo cozy and stylish Tamara!
OdpowiedzUsuńKisses, Paola.
Expressyourself
Thanks a lot!
UsuńWhat a beautiful coat!! I really love the silhouette and color!
OdpowiedzUsuńakiko
www.akikohiramatsu.com
Thank you:)
UsuńPłaszcz wyszedł naprawdę świetnie! Ciesze się, że zażegnałaś kryzys i skończyłaś swoje dzieło, bo wyglądasz super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi to czytać:) A kryzys jak pokonałam, to po nim zaczął się wysyp prac:)
UsuńPłaszcz jest piękny:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Zapraszam na ostatni post -> WWW.KARYN.PL
Dziękuję:)
UsuńPłaszczyk prezentuje się szykownie i pięknie
OdpowiedzUsuńDziekuję, cieszę się:)
UsuńFajny kolorek ma ten plaszcz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńMario płaszczyk wyszedł doskonale. Ciesze się,że do niego wróciłaś bo warto było :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie:)
UsuńWow, the coat looks super beautiful!
OdpowiedzUsuńxx from Bavaria/Germany, Rena
www.dressedwithsoul.com
Thank you:)
UsuńFajny płaszczyk :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńHappy Women's Day!
OdpowiedzUsuńxx from Bavaria/Germany, Rena
www.dressedwithsoul.com
Podziwiam Cię za to że nie zrezygnowałaś po tych wszystkich trudnościach! Śliczny płaszczyk :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, po takim nawale pracy już zwyczajnie szkoda by było:)
UsuńUszyć płaszcz, to dla mnie mistrzostwo! Pięknie wyszło.
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowionek.
No, szycie płaszcza to wyzwanie znacznie większe niż bluzki czy sukienki. Dziękuje i pozdrawiam:)
UsuńBardzo ładny płaszcz, kolor ekstra.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń