Oversizowa nietypowa bluza

Oversizowa nietypowa bluza

Bluza to nie zawsze musi być bomberka. Ani dopasowana, ani też całkowicie luźna maskująca sylwetkę. Ta, która chcę dzisiaj pokazać, niech będzie na to dowodem.

Bluza uszyta została z czarnej dzianiny dresowej pętelkowej z Metry i Centymetry, na podstawie wykroju z Burda Szycie Krok Po Kroku 2/2010, model 6. Tego samego wykroju użyłam do uszycia kurtki z softshellu, którą chwaliłam się tutaj wiosną. Kurtka jest tylko nieco dłuższa i ma podszewkę. Poza tym bluza została uszyta dokładnie tak samo. 

Pamiętam, że pod wpisem z kurtką dostawałam komentarze w stylu: "Fajna bluza", bo na zdjęciach kurtka rzeczywiście ją przypominała i wtedy pomyślałam sobie, że bluza z tej formy rzeczywiście by mi się przydała:) Może nawet na jednej się nie skończy?

Bluza ogólnie nosi się fantastycznie,  jest wygodna, przytulna, przydaje się jesienną porą w domu i nie tylko. Ze względu na możliwość dopasowania jej w talii, można nosić ja nawet do wszystkich sukienek i spódnic. Ten sznurek w talii także sprawia, że wyróżnia się spoza dostępnych obecnie na rynku bluz. Także, wyszło mi dobre połączenie wygody i kobiecości.

O ile szycie bluzy było bezproblemowe, tak zrobienie zdjęć było wprost przeciwnie, bo mój aparat wyjątkowo nie lubi czerni i prawie zawsze ją zmieniał w inny kolor. Czasami na zdjęciach wydaje się granatowa, szara, a na jeszcze wpada w brąz. Zapewniam jednak, że jej kolor to głęboka czerń:).

Wiskozowa koszula w kwiaty

Wiskozowa koszula w kwiaty

Na chwilę będzie przerwa od przeróbek. Myślałam, że jeszcze jedną pokażę, ale będzie musiała poczekać:) 

Podczas wakacji kupiłam w sklepie Bławatek białą, cienką tkaninę wiskozową w kwiaty. Z przeznaczeniem na koszulę od razu. Pozostało mi tylko zdecydować się na odpowiedni model i wybór padł na numer 1 z gazety Szycie 5/2018. Od siebie zamieniłam tylko mankiety na falbanki i wolałam zrobić zapięcie na guziki, niż na zatrzaski. 

Jej szycie pomimo drobnych modyfikacji było bezproblemowe, to też zostało ukończone bardzo szybko. Nie mogłam się oprzeć  wrażeniu, że w gazecie rękawy wydawały się sporo szersze. Może jednak odpowiada za to materiał, moja wiskoza jest cienka i lejąca się, a na zdjęciu w gazecie materiał jest ewidentnie lekki i bardziej sztywny. Na podstawie tego samego wykroju szyję druga bluzkę, z innej tkaniny, więc będę miała jakieś porównanie:)

Koszula jest bez zaszewek, o luźnym fasonie. Dzięki temu jest wygodna i wpasowuje się w obecny trend na luźne ubrania:)

koszula damska

koszula w kwiaty

To falbana, którą ozdobiłam rękaw: 


 

Postawiłam na szew francuski, który przy cienkich tkaninach doskonale się sprawdza i estetycznie wygląda: 

Guziki wybrałam średniej wielkości, przezroczyste :







A takie są rękawy wg. gazety: 


Wiskozowa retro bluzka z recyklingu

Wiskozowa retro bluzka z recyklingu

Ostatni dzień sierpnia to dla wielu z Was koniec wakacji, a nawet lata. Tegoroczna pogoda sprzyja takiemu myśleniu, u nas od kilku dni jest deszczowo, a przez to czuć w powietrzu jesień zbliżającą się wielkimi krokami. Mam nadzieję, że nie będzie tak padało przez cały wrzesień i że będzie nam dane nacieszyć się jeszcze promieniami słońca.

Na przekór pogodzie, postanowiłam uczcić ostatni dzień sierpnia wpisem o letniej bluzce, która powstała ze starej spódnicy z wiskozy. Bardzo podobały  mi się jej kolory i wzór. W dotyku jest szorstka i chłodna, przypomina nieco żorżetę, ale metka miała wyraźny napis 100% wiskoza. Spódnica pochodzi sprzed wielu lat, na pewno z ostatnich 3 dekad XX wieku, dokładniej nie umiem powiedzieć. Dziś takiej wiskozy raczej w sklepach z tkaninami nie ma, te dostępne są gładkie, znacznie bardziej miękkie w dotyku. 

Bluzka powstała na podstawie wykroju z Burdy 5/2013 pod numerem 104 A. Ta samą forma posłużyłam się do uszycia bluzki i 2 sukienek: czarnej w kwiaty i orientalnej. Bardzo lubię  taki fason bluzek i sukienek na lato i wiem, że na jego podstawie uszyję jeszcze kilka:)

Wstążka, na której bluzka się trzyma, także pochodzi z odzysku, więc znowu mogę się pochwalić  projektem w 100% recyklingowym.

wiązana bluzka

Szary top

Szary top

W poprzednim wpisie pokazałam kwiecistą bluzkę uszytą na podstawie wykroju  numer 103 A z Burdy 7/2013. Według niego uszyty został także drugi top. Jest to przeróbka szarego T-shirtu z miękkiej i przyjemnej w dotyku dzianiny. U dołu pozostawiłam tylko ściągacz, który był przy oryginalnej bluzce, inaczej była by za krótka. Góra natomiast uległa całkowitej zmianie, bo oryginalna miała rękawy i okrągły, niewielki dekolt. Wyszła bluzka o nieco sportowym charakterze, pasująca najbardziej do spodni z wysokim stanem oraz do spódnic.

Szara bluzka

Bluzka z szalika w różowe kwiaty

Bluzka z szalika w różowe kwiaty

Batystowe szaliki moim zdaniem aż się proszą o to, aby przerabiać je na letnie bluzki. Przekonałam się o tym już w zeszłym roku, gdy ochoczo przerabiałam pasiasty szalik na bluzkę z falbaną. W tym roku na warsztat wzięłam szalik w różowe kwiaty. Leżał sobie w zapomnieniu, bo do wzorzystych ubrań mi nie pasował i doszłam do wniosku, że jako bluzka będzie miał znacznie ciekawsze życie:)

Bluzka została uszyta na podstawie wykroju numer 103 A z Burdy 7/2013. Parę lat temu szyłam batikowy top na podstawie tego wykroju, tylko w wersji B.  Na warstwę spodnia wykorzystałam czarną batystowa podszewkę, pozostałość po starej sukience, także projekt jest 100% recyklingowy. Z tej podszewki początkowo miałam uszyć całą bluzkę, ale materiału było za mało, a konieczne było uszycie go z 2 warstw, bo pojedyncza była zbyt przeźroczysta. Ramiączka zostały ujęte za pomocą kawałka tkaniny, bo dzięki temu dekolt ciekawiej się prezentuje. Uszyłam później druga bluzkę z takim samym rozwiązaniem, ale ja pokażę w następnym wpisie.

bluzka z batystu

Czarna bieliźniana bluzka

Czarna bieliźniana bluzka

Ile czasu wpis o tej bluzce znajduje się w wersjach roboczych, to już nawet nie wiem. Dlatego stwierdziłam, że pora wreszcie go pokazać, bo jak nie teraz to już chyba nigdy.

Bluzka jest przeróbką... spodni. Takich luźnych, z czarnej dzianiny wiskozowej, które założyłam parę razy, ale nie byłam z nich zadowolona. Dziwnie się układały, ciągle zjeżdżały, były też z niskimi stanem i wszycie gumy w pasie nie wchodziło w grę. Mogłam niby wszyć sznurek, ale stwierdziłam, że przerobię je na bluzkę, bo miałam już na nią pomysł i nawet wykrój. Skorzystałam z gotowego, z gazety Szycie 5/2018, numer 2.

Dół wykończyłam koronką, bo pasująca akurat miałam pod ręką. Bluzkę noszę bardzo często, nawet w okresie jesienno zimowym jako podkoszulek. Cieszę się wyjątkowo z tej przeróbki:)

Zdjęcia z dzisiejszego wpisu były robione jeszcze wiosną, co widać po krajobrazie wokół. Było to chyba 3 podejście do zdjęć, wcześniejsze efekty sesji nie podobały mi się, bo koronka na dole nie była dobrze widoczna, a to ważny detal. Dzięki niemu prosta bluzka zyskuje bieliźniany charakter.

Spódnica millenial purple

Spódnica millenial purple

Ostatnio znowu mam fazę na przerabianie ubrań i prawdopodobnie kilka następnych wpisów będzie tego dotyczyło. Dzieje się tak, bo miałam okazję do zrobienia kolejnych porządków, w wyniku których znalazłam kilka rzeczy, które zainspirowały mnie do stworzenia z nich nowego ubrania. Sukienka, od której zacznę ten cykl, była przeze mnie noszona jeszcze w... dzieciństwie:) Ładna jest, ale za nic nie zmieściłabym się teraz w jej górną część. A że kolor mi się podobał, teraz taki jasny fiolet zrobił się modny, postanowiłam przerobić ja na spódnicę. 

Obcięta została nie tylko góra, ale także kawałek dołu, bo był czymś poplamiony i nie dało się tego wyczyścić. Obcięty został również kawałek materiału, żeby zrobić z niego pasek. Także moja spódnica jest trochę krótsza od oryginalnej sukienki. Do letnich stylizacji będzie ja można wykorzystać. 

Składa się ona z warstwy wierzchniej, którą jest tkanina bawełniana prawdopodobnie z domieszką poliestru i spodniej, która jest w 100% bawełniana. 

Oto sukienka przed przeróbką: 

Spódnico-spodnie

Spódnico-spodnie

W poprzednim wpisie, o sukience z falbanami pisałam, że długo zastanawiałam się, czy z kwiecistej dzianiny wiskozowej nie uszyć spódnico-spodni. Ostatecznie zdecydowała się na sukienkę, bo szerokość materiału nie była wystarczająca na takie, jak chciałam, a i kwieciste spodnie do wielu rzeczy nie pasują, choć są przepiękne. Mimo to nie mogłam zapomnieć o tych spodniach i postanowiłam poszukać innej dzianiny, z której sobie je uszyję. Przeglądałam zawartość sklepów internetowych przez jakiś czas, ale na nic konkretnego nie mogłam się zdecydować. Trwało to, dopóki nie trafiłam na granatową dzianinę w prążki w sklepie Tkaninowy Outlet. Sklep nie jest specjalnie duży, ale najważniejsze, że znalazłam to, w czym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Od razu podjęłam decyzję o zakupie i już za 2 dni dzianina przyjechała do mnie.

Wykrój na spódnico-spodnie przygotowałam sama, na podstawie wytycznych z książki Modelowanie form odzieży damskiej. Jest bardzo prosty, nawet osoba początkująca w konstrukcji i modelowaniu odzieży da sobie z nim radę. Od razu chciałam, żeby były długie, tak do kostki około.

W pasie dałam szeroka gumę. Taka wskazówka, do spodni z jerseyu wiskozowego, który jest ciężki i lejący się, guma musi mieć min. 5 cm szerokości, inaczej spodnie będą zjeżdżać. Już kiedyś miałam takie, bez gumy właśnie i ciągle źle się układały, w końcu przerobiłam je na coś innego, ale o tym może kiedyś indziej. Po czasie dopiero doszłam do wniosku, że wina leżała po stronie braku gumy w pasie i, co za tym idzie, słabym ustabilizowaniu dzianiny. 

Lekcję odrobiłam, tu guma jest bardzo szeroka i spodnie leżą bez zarzutu, nic nie zjeżdża. Mają one mnóstwo zalet, są tak lekkie i chłodne, że jak je mam na sobie, mam wrażenie, że nie założyłam spodni, tylko spódnicę. Albo, że w ogóle zapomniałam założyć czegokolwiek przed wyjściem:)

Sukienka z falbanami w lekko sportowym stylu/ FALBANY/ FRILLS  PHENOMENAL US - CHALLENGE 102

Sukienka z falbanami w lekko sportowym stylu/ FALBANY/ FRILLS PHENOMENAL US - CHALLENGE 102

Po kurtce musiałam odpocząć od ciężkiego szycia. Dostałam akurat przesyłkę z przepiękna dzianiną wiskozową Bridget z Nitka Kłębek i to nią postanowiłam się zająć, tak w ramach relaksu. Bardzo długo wahałam się, czy uszyć z niej sukienkę, czy spódnico spodnie. Analizowałam kilka dni wszystkie za i przeciw, przymierzałam różne wykroje, szukałam nowych, zrobiłam nawet nowe:) i ostatecznie o mojej decyzji zaważyła szerokość dzianiny. Miała ona ledwie 140 cm szerokości, a po dekatyzacji nawet jeszcze mniej. W związku z tym spódnico spodnie odpadły, bo takie, jakie przygotowałam się nie zmieściły. Zresztą, kwieciste spodnie wyglądają ładnie, ale pasowały by do kilku rzeczy ledwie, bo mam mnóstwo wzorzystych bluzek. Także sukienka była pod tym względem lepszym wyborem.

Sukienka z falbanami to połączenie dwóch wykrojów z Burdy. Góra z gazety 1/2011, numer wykroju to 123 A, a dół z Burdy 3/2013 #120, jednak zamiast falban krojonych na bazie koła zrobiłam prostokątne. Wszystko po to, aby uniknąć męki szycia podłożeń dzianiny na półkolistych brzegach. 

Falbany w sumie są 4 i ich szycie zajęło nieco czasu. Ale największy i jedyny problem był z gumą. Jakaś na wysokości talii musiała być, bo falbaniasty dół sukienki trochę waży i ciągnie całość ku dołowi. Guma zatem musiała być szeroka. Miała być początkowo przyszyta do lewej strony, na wysokości szwu łączącego górę z dołem, ale nie podobał mi się efekt. W końcu dałam ozdobną, w sportowym stylu na połączenie góry z dołem i to była świetna decyzja. Dzięki temu sukienka zyskała trochę sportowego charakteru i oryginalności:) I oto ona:

sukienka z falbanami
Kurtka z softshellu

Kurtka z softshellu

Z kurtki, która chcę Wam dzisiaj pokazać jestem niesamowicie zadowolona. Dotyczy to i jej ostatecznego wyglądu, jak i całego procesu szycia, który był wyjątkowo szybki i bezproblemowy (jak na kurtkę oczywiście). Właściwie po raz pierwszy szycie tej części garderoby było nawet przyjemne. Może to zasługa odpowiedniego wykroju, który stanowił formę wyjściową (Burda Szycie Krok Po Kroku 2/2010, model 6 C), a może różowego softshellu z Metry i Centymetry, a może jedno i drugie się do tego przyczyniło. Materiał  po lewej stronie ma miękki polar, dzięki któremu przez cały czas miałam wrażenie, że pracuje nad bluzą, a nie nad kurtką. Jednym problematycznym momentem był kaptur, który trzeba było zmniejszyć, bo był bardzo wielki i zasłaniał mi prawie całą twarz.

Kurtka została uszyta z myślą o przejściowych porach roku,  gdy skończyłam ją szyć, zrobiło się nagle bardzo ciepło i już myślałam, że z jej noszeniem będzie trzeba poczekać do jesieni. Jednak po pierwszych ciepłych dniach tej wiosny przyszło znowu ochłodzenie i kurtka dzięki temu została parę razy założona i już totalnie się w niej zakochałam:)

Kurtka to fason oversize, ma także raglanowe rękawy, dzięki któremu jest bardzo wygodna w noszeniu. Softshell skutecznie chroni przed zimnem, a jednocześnie nie jest w nim upiornie gorąco, gdy się ociepli. W dodatku bardzo podoba mi się jej kolor. Ostatnio stęskniłam się za różowym, którego w mojej garderobie nie ma wiele. 

Suwaki i sznurki kupowałam przez internet w innym sklepie (dresówka.pl) i miałam nadzieję, że kolorystycznie zgrają się z softshellem. Na szczęście pasują, choć sznurki zamówiłam dość grube, mogłam spokojnie zamówić te mające średnicę 5 mm. Moje mają 8 mm. Sznurki są też trochę na surowo jeszcze, bo zapomniałam o stoperach albo końcówkach. Dobiorę je jednak już stacjonarnie. Póki co, są zawiązane w węzły:)


7 urodziny bloga/ co noszę sprzed 7 lat i jak

7 urodziny bloga/ co noszę sprzed 7 lat i jak

26 kwietnia blog obchodził 7 już urodziny. Pamiętacie, co robiliście 7 lat temu? Gdzie byliście, jacy byliście, gdzie pracowaliście, czy byliście w związku, czy uczyliście się? To szmat czasu, a ja dzięki założeniu bloga  zapamiętałam dzień 26 kwietnia 2013 i okolice bardzo dobrze:)

Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem, że blog przetrwał pomimo tego, że w moim życiu od tamtego dnia tak wiele się zmieniło. Dzięki niemu mam udokumentowane 7 lat szycia, a także, jak zmieniał się mój gust, co w jakim okresie podobało mi się najbardziej, jakich rzeczy potrzebowałam.

Z okazji urodzin bloga jak zwykle sobie trochę powspominałam. Wpadłam też na pomysł, aby w tym roku wrócić do prac z początku mojego blogowania, czyli tych uszytych w 2013 i wcześniej i napisać o tym, które z nich noszę do tej pory. Tak, mam w szafie ubrania mające 7 lat, mam też takie, co mają 10, a nawet więcej. U mnie zmiana garderoby odbywa się ścieżka ewolucji, nie rewolucji, gdzie co sezon wymieniam wszystko. Podejście obecnie na czasie, ale ja to praktykowałam, zanim jeszcze było takie modne:) Zresztą, nie tylko ja, znam wiele osób, które robiły i nadal robią podobnie, dla których ubrania i dodatki mają większą wartość niż kawałek materiału noszony przez sezon.

Wpadłam na pomysł, aby stworzyć stylizacje z  rzeczami z początku mojego blogowania i pokazać, jak noszę je dzisiaj. I ciekawa jestem, jak wam się podobają i czy też macie w szafie rzeczy mające wiele lat.



Pierwsza opublikowana na blogu rzecz, którą dziś noszę jako moje domowe wdzianko. Ogólnie, myślę sobie czasem, że gdybym wtedy wszyła do niej podszewkę, byłaby moim wiosennym okryciem wierzchnim. Wtedy chyba jednak mi się jej wszyć nie chciało, ale dobry i strój po domu:)
Eleganckie, szare spodnie w kant

Eleganckie, szare spodnie w kant

Jeszcze przed całym tym zamieszaniem z koronawirusem miałam cel, aby dodać do mojej garderoby trochę więcej elegancji i uszyć sobie kilka klasycznych rzeczy. Dlatego też na początku wiosny uszyłam spodnie w kant z szarej tkaniny, która jest mieszanką bawełny z poliestrem. 

Długo szukałam odpowiedniego wykroju na eleganckie spodnie i ostatecznie zdecydowałam się na model 115 A z Burdy 1/2011, czyli z jednego z moich ulubionych wydań:) Spodnie są zwężające się ku dołowi. Maja kieszenie w szwach bocznych. Przy pasku z przodu znajdują się małe kontrafałdy. Dodatkowo, przy pasku doszyłam szlufki, aby móc nosić spodnie z cienkim paskiem. 

I oto jak spodnie prezentują się w ostateczności:

Spodnie Burda 1/2011 115 A
Zwiewna, asymetryczna spódnica

Zwiewna, asymetryczna spódnica

Jeszcze jesienią przerobiłam swoją stara sukienkę na spódnicę. W sukience nie podobała mi się góra, która w dodatku zrobiła się na mnie za ciasna. A materiał był całkiem fajny i szkoda było mi trzymać ją na dnie szuflady. 

Tak więc obcięłam tą górę, w jej miejsce wszyłam gumę i...koniec pracy.

Tkanina to bardzo cienki poliester, najbardziej podobny do szyfonu. Zwiewny i bardzo lekki, ale czuć jego sztuczność. Na całej powierzchni w lekko drapiące kropki, także, jak widzicie, na górę sukienki mało komfortowy, a na samą spódnicę całkiem efektowny. Spódnica jest asymetryczna, z tyłu dłuższa, a doły ozdabiają falbany. Ciesze się, że w takiej formie będzie z niej użytek, a nie tylko rzecz zalegająca na dnie szuflady z rzeczami "do przeróbki":)

Na razie okazji do założenia jej zbytnio nie będzie, chyba, że postanowię nosić ja po domu, albo ubrać ją na zakupy :). Miejmy jednak nadzieję, że ten stan rzeczy niedługo się zmieni i okazji będzie aż nadto.

asymmetrical skirt

spódnica maxi




Bluzka z fantazyjnym karo dekoltem

Bluzka z fantazyjnym karo dekoltem

To, co dzisiaj pokażę jest przeróbką kupionej w sh bluzki z rękawem 3/4 w rozmiarze XXL. Była ona w rewelacyjnym stanie i bardzo dobrej jakości, dzianina 95% wiskoza, 5% elastan. Kosztowała "zawrotne" 4 zł, także ciężkim grzechem byłoby jej nie kupić. Jako ciekawostkę napiszę, że nici w odpowiednim do niej kolorze kosztowały 3,50. 

Oryginału nie zdążyłam sfotografować, bo tak spodobał mi się ten materiał, że jak najszybciej chciałam przystąpić do pracy i mieć z niego inną bluzkę. Pomysł na początku był taki, aby tylko zrobić krótkie, marszczone u góry rękawki (bluzka była bardzo duża, materiału spokojnie starczyło, na styk:)). Później zaczęłam jeszcze myśleć o zmianie kształtu dekoltu, bo oryginalny to był niewielki szpic. Miałam ogromną ochotę na dekolt karo, ale zanim go wycięłam, długo rozważałam, co zrobić, aby dobrze się układał. Chciałam, aby bluzka była luźna, a nie bardzo opinająca i przy tym dekolt mógł opadać. Miałam za mało materiału, aby wykroić przód 2 razy i jedną część potraktować jako odszycie. Zrobiłam więc 4 paseczki ze skosu, które sprawiają, że dekolt jest trochę podtrzymywany, a na dodatek mocno przyciąga wzrok.

Chociaż mam i inne rzeczy, wcześniej uszyte, tą bluzka musiałam pochwalić się natychmiast. Jestem z niej mega zadowolona. To jedna z tych rzeczy, które szyło się z przyjemnością i niecierpliwością, aby wreszcie móc ją założyć.

Zdjęcia w dzikiej scenerii, bo odważyłam się wyjść w krótkim rękawku w miniony weekend na zewnątrz, bo tylko tam było odpowiednie oświetlenie, które pokaże, jaki piękny kolor ma ta dzianina. Zdjęcia domowe niestety wyszły zbyt ciemne i nie byłam z nich zadowolona.


O bordowym płaszczu bouclé i kryzysie twórczym słów kilka

O bordowym płaszczu bouclé i kryzysie twórczym słów kilka

Na początku jesieni rozpoczęłam szycie płaszcza z bordowej tkaniny bouclé (podpisywanej też jako boucle, bukla, bukle) zamówionej ze sklepu Materiały Tkaniny. Jego pierwowzór powstawał na podstawie wykroju z Burdy 9/2014  #118 , z którego kiedyś uszyłam czarną kurtkę z kapturem. Wykrój był przeze mnie sprawdzony, a chciałam, aby płaszcz był  koniecznie luźny, więc wszystko zapowiadało się idealnie. Jednak gdy zszyłam ze sobą wierzchnią warstwę, jeszcze bez podszewki, doszłam do wniosku, że kompletnie mi się nie podoba to, co widzę. Płaszcz miał być luźny, owszem, ale tkanina bouclé, która jest bardzo gruba i sztywna sprawiała, że góra mojej sylwetki wyglądała na zbyt "napakowaną". Niby teraz taka moda, ale jakoś nie specjalnie w tym konkretnym przypadku mi ona odpowiadała. Rozpoczęłam więc procedurę zwężania płaszcza.

W związku z powyższym zaczęłam pruć i rękawy i boki i w trakcie tych czynności dopadł mnie taki kryzys twórczy, jaki chyba jeszcze nigdy się u mnie nie zdarzył... Niby nie po raz pierwszy wprowadzam zmiany w wyglądzie uszytej rzeczy, ale biorąc pod uwagę fakt, że tu zmieniałam praktycznie wszystko, a z bouclé pracuje się dość trudno, bo ta tkanina jest ciężka, opornie przechodzi pod stopka maszyny, strasznie pyli, a na dodatek jej brzegi rozciągają się jak harmonijka i nawet podklejanie i stębnowanie czasem na niewiele się zdało, nieraz już po kilku minutach przebywania z nią traciłam chęć do dalszej pracy.

Dodatkowo, ile igieł zostało połamanych to aż straciłam rachubę, analogiczne zmiany trzeba było wprowadzać w skrojonej już podszewce, no i dlatego zdarzały się momenty, gdy myślałam, że wywalę ten płaszcz w ch... olerę i już nigdy w życiu żadnego za darmo nie uszyję. Łapałam się dosłownie wszystkiego, żeby prace nad płaszczem odwlec na jak najpóźniej.

Kryzys został pokonany całkiem niedawno, dokładnie tuż po Nowym Roku. Ogólnie, nie wiem, dlaczego akurat teraz, ale zyskałam nowe pokłady dobrej energii i chęci do pracy nad płaszczem,  zakasałam rękawy, wszystko dokładnie poprawiłam, pozszywałam, wszyłam podszewkę i kieszenie i... no powiem szczerze, że ostateczny wygląd bardzo mi się podoba:) Biorąc pod uwagę, że zima póki co jest, jaka jest, pewnie będę go teraz nosić bardzo często. A już miałam narzekać, że spóźniłam się o jedna porę roku, ale nie tym razem:)

płaszcz wełniany boucle

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Szycie Marii Tamary , Blogger