Za oknem zimno, szaro i biało naprzemiennie, a ja miałam w ubiegłym tygodniu możliwość, aby oderwać się od tego wszystkiego, bo u mnie zapanował letni, wręcz wakacyjny klimat:) Wszystko za sprawą luźnej bluzki z falbaną, którą uszyłam z intensywnie pomarańczowego jerseyu, którego odcień kojarzy mi się z mandarynką.
Historia tej bluzki zaczęła się, gdy jakiś czas temu szukałam ładnych, gładkich dzianin. Udało mi się znaleźć dwie, które wyjątkowo przypadły mi do gustu, w kolorach pomarańczowym i fioletowym. Kupiłam je i chociaż do lata jeszcze daleko od razu zaczęłam nad nimi pracować. Chyba stęskniłam się za intensywnymi kolorami i nie bez znaczenia jest też fakt, że obie dzianiny są bardzo przyjemne w dotyku.
Na pierwszy ogień poszła dzianina mandarynkowa. Zdecydowałam, że uszyję z niej kimonową bluzkę z rękawem 3/4 (wykrój z Marfy, identyczny jak do
czerwonej bluzki z rozcięciami), a z resztki zrobię u dołu falbanę, dzięki której całość będzie wyglądała ciekawiej. Plisę skośną przy dekolcie zrobiłam z resztek dzianiny przypominającej zamsz, z której szyłam już kiedyś
bluzkę kimonową na sezon jesienno zimowy. Wszystko dlatego, że mandarynkowej dzianiny na zrobienie plisy ze skosu było już za mało.
Nawiasem mówiąc, ja chyba nie doceniałam pomarańczowego... Póki nie przymierzyłam do twarzy tej dzianiny to myślałam, że to nie mój kolor i że ja w czymkolwiek pomarańczowym po prostu zginę. Z tego powodu w mojej garderobie ubrań i dodatków w tym kolorze ze świecą szukać. A tu okazuje się, że nie dość, że to dla mnie twarzowy kolor, to jeszcze w jego towarzystwie nawet zwykłe dżinsowe spodnie nabierają blasku:) Zresztą, sami rzućcie okiem: